Jay-Z potwierdza wspólny album z Beyonce
Jay Z zdobył się na osobiste wyznanie. Muzyk wyznał, że zdradził swoją żonę, Beyonce Knowles. Para zdecydowała się na nietypową terapię małżeńską. Jak zdrada wpłynęła na ich związek?
O tym, że Jay Z dopuścił się zdrady na piosenkarce, spekulowało się już po premierze ostatniej, bardzo osobistej płyty Beyonce pt. "Lemonade". W jednym z utworów, "Sorry", artystka zaśpiewała o "Becky z ładnymi włosami", która miała być kochanką jej męża.
W wywiadzie dla "New York Times" Jay Z potwierdził, że faktycznie dopuścił się zdrady.
"Musisz przetrwać, więc wchodzisz w tryb przetrwania. Co się wtedy dzieje? Pozbywasz się wszelkich emocji. Nawet z kobietą, musisz emocjonalnie się zamknąć, więc nie możesz się z nią połączyć. (...) I wtedy wszystko to się stało: zdrada" - wyznał raper.
W dalszej części wywiadu muzyk przyznał, że praca nad albumem "4:44", który nagrał z Beyonce, miała dla ich związku znaczenie terapeutyczne.
"Traktowaliśmy naszą sztukę tak, jak sesję terapeutyczną. Potem zaczęliśmy tworzyć razem muzykę. Nadal mamy pełno tych piosenek. (...) W tym czasie pracowała też nad solową płytę, która stała w kontraście do naszego wspólnego albumu" - powiedział Jay Z w wywiadzie. "Dużo rozmawialiśmy. Byłem bardzo dumny z muzyki, jaką stworzyła, ona była dumna ze swojej pracy. Na koniec dnia mieliśmy bardzo duży szacunek do naszej sztuki. Myślę, że ona jest wspaniała" - dodał.
O tym, że Jay Z dopuścił się zdrady na piosenkarce, spekulowało się już po premierze ostatniej, bardzo osobistej płyty Beyonce pt. "Lemonade". W jednym z utworów, "Sorry", artystka zaśpiewała o "Becky z ładnymi włosami", która miała być kochanką jej męża.
W wywiadzie dla "New York Times" Jay Z potwierdził, że faktycznie dopuścił się zdrady.
"Musisz przetrwać, więc wchodzisz w tryb przetrwania. Co się wtedy dzieje? Pozbywasz się wszelkich emocji. Nawet z kobietą, musisz emocjonalnie się zamknąć, więc nie możesz się z nią połączyć. (...) I wtedy wszystko to się stało: zdrada" - wyznał raper.
W dalszej części wywiadu muzyk przyznał, że praca nad albumem "4:44", który nagrał z Beyonce, miała dla ich związku znaczenie terapeutyczne.
"Traktowaliśmy naszą sztukę tak, jak sesję terapeutyczną. Potem zaczęliśmy tworzyć razem muzykę. Nadal mamy pełno tych piosenek. (...) W tym czasie pracowała też nad solową płytę, która stała w kontraście do naszego wspólnego albumu" - powiedział Jay Z w wywiadzie. "Dużo rozmawialiśmy. Byłem bardzo dumny z muzyki, jaką stworzyła, ona była dumna ze swojej pracy. Na koniec dnia mieliśmy bardzo duży szacunek do naszej sztuki. Myślę, że ona jest wspaniała" - dodał.